Siedem grzechów zabrzańskiej władzy… Zapytaliśmy o to nie tylko na ulicach miasta, ale też zrobiliśmy przegląd artykułów, które poruszały najbardziej nurtujące i kontrowersyjne występki, za które odpowiadają rządzący tym miastem. Warto przyjrzeć im się bliżej.
Grzech 1 – Zadłużenie miejskiej kasy
761 mln zł – tyle wynosi zadłużenie w miejskiej kasie Zabrza, przy rocznym budżecie 1,1 mld zł. Wciąż rosnący dług jednak nie przeszkadza prezydent Małgorzacie Mańce-Szulik i jej współpracownikom na bezrefleksyjne zaciąganie kolejnych długów. W lutym tego roku miasto wyemitowało obligacje na 100 mln zł, w kwietniu na 40 mln zł, a w grudniu kolejne 12 mln zł.
W efekcie brakuje na najbardziej bieżąco wydatki w mieście. Przykład? Nie było pieniądzy na malowanie pasów na przejściach dla pieszych, chociaż po naszej interwencji dziennikarskiej i interpelacji jednego z opozycyjnych radnych, pomalowano część „zeber” w listopadzie. Lepiej późno niż wcale.
Grzech 2 – Krytyczna sytuacja Górnika
„Mańka-Szulik oddaj Górnik!” można uznać za najczęściej wykrzykiwane hasło nie tylko przez najbardziej zagorzałych kibiców Górnika Zabrze. Brakuje pieniędzy na pensje dla piłkarzy, odchodzą kolejni prezesi i dyrektorzy, a sympatycy 14 krotnego Mistrza Polski wraz z Lukasem Podolskim proponują wyjście z tej krytycznej sytuacji poprzez wprowadzenie do klubu prywatnego inwestora.
To silne lobby, żeby Górnik Zabrze nie był narzędziem do wygrywania wyborów samorządowych zaczyna przynosić efekty. Władze Zabrza zaczynają przychylać się do sprzedaży klubu prywatnemu inwestorowi.
Grzech 3 – Tonące w długach miejskie spółki
Gigantyczne zadłużenie w kasie Zabrza odbija się też na kondycji finansowej miejskich spółek, które zalegają kontrahentom kwoty liczony w dziesiątkach milionów złotych. Przykładem jest tu zabrzański MOSiR i Szpital Miejski, o czy pisaliśmy na naszych łamach. Zadłużenie wobec kontrahentów przekłada się na odsetki karne, które miejskie spółki też muszą zapłacić.
Grzech 4 – Utrudnianie życia mieszkańcom i przedsiębiorcom
Pod koniec tego roku zabrzańska władza wraz z przychylną jej większością radnych przegłosowała maksymalną podwyżkę podatku od nieruchomości. Efekt? Mieszkańcy Zabrza będą płacić tak wysokie podatki jak w Gdańsku, Poznaniu czy Krakowie.
Tak wysokie stawki dla właścicieli nieruchomości i najemców nie zachęcają do tego, żeby inwestować w naszym mieście. Ale w końcu Mańka-Szulik po raz kolejny uważa, że wie lepiej, czego dała wyraz na jednej sesji rady porównując Zabrza do… Gdyni!
Kolejne podwyżki nie zachęcają też mieszkańców, żeby w tym mieście zostać. W rezultacie Zabrze się wyludnia, bo nie każdy chce płacić jedne z najwyższych stawek nie tylko za podatek od nieruchomości, ale także za wodę i wywóz odpadów.
Grzech 5 – Uwłaczające warunki pracy urzędników
Wielu zabrzańskich urzędników i pracowników miejskich spółek ma już dość. Kontaktują się z naszą redakcją, twierdząc, że w wiosennych wyborach nie dadzą się już nabrać na to, żeby zagłosować na Mańkę-Szulik. Dlaczego? A dlatego, że wynagrodzenia w zabrzańskim urzędzie i spółkach nie są podwyższane i daleko im do tych, które mają urzędnicy z sąsiednich miast.
Do tego co rokui brakuje pieniędzy na opłacenie urzędników składek ZUS, które są odraczane. Kontaktowali się z nami też pracownicy zabrzańskich wodociągów, którym odebrano posiłki regeneracyjne, a także pracownicy miejskich bibliotek. Ci po raz pierwszy od wielu lato nie przyznano po 300 zł premii z okazji Dnia Bibliotekarza. Zabrzańscy urzędnicy z kolei narzekają na brak benefitów, żałośnie niskie premie na święta oraz brak podstawowych akcesoriów biurowych, który pozwoliłby im wykonywać wydajnie i skutecznie codzienną pracę.
Grzech 6 – Opóźniające się inwestycje
Wiadomo, że każda inwestycja z różnych przyczyn może się opóźnić, ale w Zabrzu zdaje się to być już chleb powszedni. Nie będziemy tutaj wymieniać wszystkich inwestycji, które mają delikatnie mówiąc poślizg.
Najlepszym jednak przykładem jest tu wiadukt na granicy Zabrza i gliwickiej Sośnicy. Na termin zakończenia jego przebudowy i remontu zaczęli już przyjmować zakłady bukmacherzy. Warto też wspomnieć o budowie dworca autobusowego w centrum. Tu opóźnień też już było kilka, a dodatkowo koszty tej inwestycji wciąż rosną. Cóż… Kto bogatemu zabroni.
Grzech 7 – Brud i smród
Ten ostatni grzech nie jest niczym nowym w Zabrzu. Odorem odpadów śmierdzi w mieście od lat, a ulice są po prostu brudne, również główny deptak Wolności w ścisłym centrum. To właśnie na brud i smród najczęściej zwracali uwagę mieszkańcy Zabrza i nasi czytelnicy.
Niezależnie od wymienionych tutaj grzechów zabrzańskiej władzy, życzymy przede wszystkim mieszkańcom, ale również dalekim od ideału rządzącym tym miastem lepszego 2024 roku. Być może wybory samorządowe, które mają odbyć się już wiosną okażą się mocnym rozliczeniem lokalnej władzy z Mańką-Szulik na czele, a także nową nadzieją dla Zabrza i jego mieszkańców.