fbpx
FELIETONY INFORMACJE

Darek Chrost: Skuteczność nowej ekipy poznaje się po tym, co robi od razu, w pierwszych dniach

Ponad miesiąc urzędowania nowej władzy to już dobry moment, by podzielić się pierwszymi spostrzeżeniami. A są one jak mój ulubiony orientalny sos – słodko – kwaśne.

Ponad miesiąc urzędowania nowej władzy to już dobry moment, by podzielić się pierwszymi spostrzeżeniami. A są one jak mój ulubiony orientalny sos – słodko – kwaśne.

Wiadomo było, że nowa ekipa nie będzie miała łatwo. Ale nowi nie spodziewali się chyba, że odchodząca ekipa MMS podrzuci im cały kosz zgniłych jaj. Zaraz na starcie wyszło, że miejska kasa jest pusta. I to tak na całego, podobno były wydziały w UM, które na początku maja miały budżet wydany w ponad 90%.

Stąd zaraz na majowej sesji pojawiła się uchwała o emisji obligacji na 75 milionów, co od razu skrytykowali przedstawiciele odchodzącej ekipy – że nowi zaczynają od powiększania długów, co zbiegło się z niefortunną w czasie uchwałą o podwyżce dla nowej prezydent. Wyszło słabo, przynajmniej komunikacyjnie.

Podobnie z podwyżką cen wody. To niby sprawa z początku roku, skrzętnie ukrywana na czas kampanii, teraz wreszcie się, nomen omen, wylała, ale wyjaśnienia, że to nie my…. nie brzmiały przekonująco.

To jednak można byłoby przełknąć. Ale ten ponad miesięczny bezruch…. Przecież skuteczność nowej ekipy poznaje się po tym, co robi od razu, w pierwszych dniach. Wystarczy przypomnieć sobie wybory 15 października. Nowi przyszli i migiem rozgonili stare towarzystwo w mediach, w spółkach i gdzie tam się tylko dało. Można było mieć obiekcje, nie zgadzać się, narzekać, że naciągali prawo… ale był to jednak pokaz skuteczności. A u nas…. Cisza.

Pojawił się przekaz, że najpierw będą audyty, sprawdzanie, a potem się zobaczy. W ocenie wielu mieszkańców to pokaz braku skuteczności. Stanowisko stracili tylko członkowie zarządu Górnika (to akurat nikogo nie dziwiło), a cała reszta przyspawanych usadziła się na swoich fotelach wygodniej w przekonaniu, że chyba są tak świetni, że nikt nawet nie będzie próbował ich wymienić. Złośliwcy na mieście wskazują na krótką ławkę – może i nowa władza chciałaby wymienić zarządy spółek, dyrekcje instytucji czy niektórych naczelników, ale…. nie ma za co i na kogo. A głupio byłoby sięgać po towarzyszy z wojewódzkiej Platformy – to by się w Zabrzu na pewno nie spodobało.

Czy to źle? Hmmm, jeśli całe lata spędzało się na klaskaniu poprzednikom, to teraz mieszkańcom trudno uwierzyć w nagłą odmianę. A i byłym klakierom ciężko nabrać od razu innych nawyków. Usłyszałem niedawno od jednej z dyrektorek placówki oświatowej, że miał ich odwiedzić urzędujący wiceprezydent i tuż przed wizytą dzwoniono, jak wcześniej, z Wydziału Oświaty, by nie zapomnieć o kwiatach i prezencie dla wicka. Czyli – przyszło nowe, ale generalnie jest po staremu.

Z drugiej strony – są głosy, że może nowi nie mieli jeszcze czasu się ogarnąć. Podobno potrzeba na to co najmniej 6 miesięcy. Prezydent, jak mówią, pojawia się w UM codziennie koło 7 rano, wychodzi często późną nocą. Zapewne jest co robić, choć sama pewnie nie da rady.

Do tego nowi często są jak dzieci we mgle. Ale brakuje mi choćby prostych a pokazujących zmianę sygnałów, tak w UM, jak i poza nim. Tak, były odwiedziny w poszczególnych wydziałach, ciastka i kawa, na którą tym razem nie musieli się składać pracownicy. Jednak prezydenckie skrzydło w ratuszu nadal jest zamknięte i strzeżone przez domofon, sekretarki itd. A wydawać by się mogło, że ekipa stawiająca na otwartość zacznie od prostej akcji – likwidacji właśnie tego symbolu wieży.

Ale może brak szybkich ruchów jest spowodowany tym, że przejęcie władzy w mieście dla niektórych wydawało się tylko krótkim przystankiem na drodze zawodowej kariery? W końcu jeden wiceprezydent chyba liczył, że jeśli dobrze pójdzie w wyborach do europarlamentu, to on wróci do Sejmu. A tam wiadomo, praca lżejsza, przyjemniejsza i mniej odpowiedzialna. Ale nie pykło. Więc trzeba brać się do roboty.

Żeby nie było – z zachowania Skutecznych też można się było pośmiać w ostatnich tygodniach. Szczególnie, gdy gruchnęła wieść, że ich bezpartyjna prezydent startuje do europarlamentu z list – taaadaaam – PIS. I to z odległego 5 miejsca, które od razu było praktycznie bez szans. Jednak wielu fanów MMS do końca wierzyło, że los się może odwrócić, że „jak Małgośka pójdzie do Brukseli, to jakoś przeżyjemy tych kilka chudych lat, a potem….” Jak w „Psach” – my tu jeszcze wrócimy! Jeszcze zobaczycie! Ale to już pieśń przeszłości.

I mam nadzieję, że o części tej ekipy będziemy mogli już raz na zawsze zapomnieć. Choć wciąż karmią nas swoimi historyjkami z życia w mediach społecznościowych. Tylko po co? Pozostaje wierzyć, że i im z czasem szkoda będzie na to energii i zajmą się czymś pożyteczniejszym. A sama MMS raczej nie zamierza bawić wnuków, bo, jak piszą media, ma już nowe zajęcie – została prorektorem Akademii Śląskiej, dawnej Wyższej Szkoły Technicznej. To ta sama uczelnia, która za grosze kupiła od miasta budynek w Parku Hutniczym. Jak to mówią: przypadek? Nie sądzę.

Czego mieszkańcy oczekują od nowej ekipy na już, teraz?

Ruszenia z kopyta, zabrania się do pracy na całego, na wielu frontach i poziomach naraz. I to przez wszystkich nowych, bez wyjątku. Jest mnóstwo możliwości, pomysłów, które da się realizować nawet bez worka pieniędzy. Trzeba chcieć. Wykorzystywać zasoby.. I zapier…..

Osobiście chciałbym też pilnego udrożnienia energii mieszkańców. Nie przez rozdawanie im czegokolwiek, ale przez poważne ich traktowanie. Może warto pomyśleć o uchwale jak w Gliwicach, że mieszkańcy mogą składać swoje projekty, które chcą zrealizować, a miasto wspiera ich, udostępniając choćby darmowy teren czy niezbędne materiały.

Liczę na przekazanie części zadań samorządowych organizacjom pozarządowym. Robi to wiele miast, bo tak jest taniej, lepiej, efektywniej, z zaangażowaniem społecznym. Tak było choćby w Siemianowicach, gdzie pomoc dla uchodźcami z Ukrainy w pierwszych dniach po wybuchu wojny organizowała zabrzańska Fundacja Piastun. Sprawdziła się, wykonała zadanie bardzo dobrze. U nas zabrało się za to miasto i jego instytucje; wyszło znacznie gorzej. Tu jest jedna jaskółka – Kartel Kulturalny dostał wreszcie lokal w Rokitnicy, o który starał się od wielu miesięcy.

Albo inny pomysł – w mapie potrzeb obecna prezydent wskazała budownictwo mieszkaniowe. Tyle, że na szeroki program budowy nowych lokali miasta na razie nie stać. Może warto czerpać z już gotowych przykładów? Niedawno czytałem, że w Warszawie działa program na wzór partnerstwa publiczno-prywatnego. Prywatni inwestorzy remontują za własne środki całe gminne budynki – pustostany, a potem dzielą się mieszkaniami z gminą. Korzyść jest obopólna – ubywa pustostanów, bo zasiedlają je mieszkańcy, miasto ma dodatkowe mieszkania komunalne, rosną wpływy z podatków, inwestor ma swoją część mieszkań, a przez zaangażowanie gminy sprawy urzędowe toczą się szybciej. Każdy jest zadowolony.

Marzę też o pilnym zajęciu się terenami rekreacyjnymi. My nawet jak mamy coś fajnego, to potrafimy to zmaścić. Wodny plac zabaw w Parku Hutniczym hucznie otwarto w kwietniu. I, choć pogoda przez cały maj była piękna, obiekt wciąż jest zamknięty. Dlaczego? Pewnie dlatego, że u nas od lat kąpieliska otwiera się dopiero na wakacje i pogoda nie ma tu nic do rzeczy. Ręce opadają. Inny przykład. W lesie przy Matejki miał powstać wypasiony park linowy, w ramach budżetu obywatelskiego. Miasto tak długo zwlekało z jego budową (przez co drastycznie wzrosły koszty), że dziś budowana jest tam jakaś namiastka tego, co miało być. Bo jak może takie miejsce wyglądać, warto zobaczyć choćby na Księżej Górze w Radzionkowie. Ale kto by tam jeździł tak daleko…

W kampanii wyborczej MMS wrzuciła na koniec kilka fajnych pomysłów, dotyczących zagospodarowania m.in. parku przy ul. Dubiela i kąpieliska w Maciejowie. Z projektami poprzedników różnie bywa, ale wierzę, że tu część pomysłów uda się zrealizować. I że park przy Dubiela, las przy Matejki, park Pileckiego czy Kąpielisko Leśne staną się prawdziwymi miejscami rekreacji dla mieszkańców, z nowoczesną infrastrukturą, z której będzie można korzystać przez cały rok. Docenią to także turyści, jak już zwiedzą te piękne zabrzańskie zabytki poprzemysłowe.

W sobotę jeden z zabrzańskich polityków mówił mi, że jego zdaniem już po starcie nowej ekipy widać, że nic z tego nie będzie. Że nie ma kasy, energii ani pomysłów. Wierzę, być może naiwnie, że nie jest to trafna diagnoza. Że jednak coś uda się zrobić, by nam wszystkim mieszkało się tu lepiej.

Tak że, drodzy rządzący, życzę Wam odwagi! I do roboty. Nie ma wymówek.

Darek Chrost - zabrzanin, wieloletni redaktor Nowin Zabrzańskich oraz magazynu i portalu dla polonii brytyjskiej Sami Swoi News – Czytaj po swojemu! a także rzecznik prasowy Związku Zawodowego Kontra.

Podobne artykuły

Nowe ekopracownie powstaną w zabrzańskich szkołach

redaktor

Śmiertelny wypadek na zabrzańskim odcinku autostrady A4

redaktor

Nowa rola i wyzwanie w Górniku Zabrze dla Lukasa Podolskiego

redaktor

SKOMENTUJ

* Korzystając z tego formularza akceptujesz nasz Regulamin

» translate page «