Dwie pracownice Żłobka Miejskiego w Zabrzu złożyły skargi do Biura Rady Miasta na kierownictwo placówki. Według treści skarg, a także relacji kobiet, miało tam dochodzić do regularnego poniżania pracowników, a nawet zachowań o charakterze rasistowskim. Sprawy były tematem obrad specjalnej komisji, powołanej przez prezydent Zabrza, a także komisji skarg, wniosków i petycji Rady Miasta. Oba gremia nie dopatrzyły się jednak naruszeń wobec pracowników. Rada Miasta, w której większość mają radni z otoczenia prezydent Zabrza, również nie widziała niczego złego w tej sprawie i uznała skargę na dyrektor żłobka za bezzasadną. Gliwicka prokuratura natomiast, do której trafiło zawiadomienie jednej z kobiet, po przeprowadzaniu postępowania sprawdzającego, odmówiła wszczęcia dochodzenia. Główna postać całej historii, dyrektor placówki Jadwiga Szterk, nie miała ochoty z nami rozmawiać, tłumacząc się brakiem czasu i obowiązkami zawodowymi.
Pierwszy raz o sprawie informowaliśmy w marcu TUTAJ. Pani Iza (nazwisko do wiadomości redakcji) od kilku lat pracuje w żłobku przy ul. Buchenwaldczyków 32. W sierpniu 2021 roku wyszła za mąż za obywatela Maroka. Jak tłumaczyła naszemu dziennikarzowi, ze względu na obawę przed dyskryminacją, nie poinformowała o tym dyrekcji placówki. Po urodzeniu dziecka zaczęły się jej problemy.
– Zostałam wielokrotnie zapytana, czy moje dziecko jest czarne, spytana czy zmieniłam wiarę, bo jak można wyrzec się Boga… Gdy podczas tej przykrej rozmowy inny pracownik zapytał, czy chcę usiąść, pani dyrektor odpowiedziała, że nie muszę siedzieć, bo muszę być twarda, mając takiego męża – mówiła w marcu naszemu dziennikarzowi rozżalona pani Iza.
Jej zdaniem dyrektorka żłobka miała zachowywać się w niedopuszczalny sposób także wobec innych pracowników. – Niejednokrotnie byłam świadkiem dyskryminacji z powodu wyrażania poglądów sprzecznych z poglądami dyrekcji oraz złym traktowaniem z tego powodu – mówi.
Sprawa, oprócz wspomnianej skargi, została zgłoszona w prokuraturze zabrzańskiej, a następnie trafiła do Prokuratury Rejonowej Gliwice-Wschód.
– Otrzymaliśmy materiały w związku z podejrzeniem przestępstwa z artykułu 257 kodeksu karnego (publiczne znieważenie na tle narodowościowym/rasowym/wyznaniowym – red.). Prokurator po wstępnej ocenie materiału dowodowego i przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego, odmówił wszczęcia dochodzenia z uwagi na brak znamion czynu zabronionego – przekazał naszemu dziennikarzowi Marcin Masłowski z Prokuratury Rejonowej Gliwice-Wschód.
Jak tłumaczył, wypowiedzi pod adresem składającej zawiadomienie kobiety miały miejsce w zamkniętym gabinecie, więc w tym momencie nie miały charakteru publicznego. Nasz dziennikarz w odpowiedzi na to zauważył, że zawiadamiająca twierdzi, iż rozmowa odbyła się w obecności świadków.
– To się zgadza, natomiast to nie wypełnia znamion publicznego znieważenia zgodnie z art. 257 kodeksu karnego – zaznaczył prokurator Masłowski.
Druga skarga
Autorką drugiej skargi jest pani Paulina (nazwisko do wiadomości redakcji), była już pracownica filii przy ul. Niedziałkowskiego 2. Jak twierdzi, w czasie gdy była zatrudniona, była przez kierownictwo żłobka długotrwale nękana i krytykowana.
– Pani kierownik nieustanie krytykowała moją pracę. Zlecała pracę niemożliwą do wykonania przez jedną osobę, np. nakazywała sprzątanie dwóch pięter, gdzie w normalnych warunkach zajmowały się tym trzy osoby – mówiła w marcu.
Pani Paulina uważa, że nie została z nią podpisana umowa na czas nieokreślony, gdyż kierownictwo żłobka kierowało się wobec niej wyłącznie osobistymi uprzedzeniami. Sprawa pani Pauliny będzie miała swój dalszy ciąg w sądzie pracy.
Komisje nie dopatrzyły się naruszeń wobec pracowników…
Skargi obu kobiet były tematem posiedzeń komisji skarg, wniosków i petycji Rady Miasta. Kobiety podtrzymały swoje oskarżenia. Co ciekawe, na posiedzeniach nie było nikogo z kierownictwa żłobka.
– Będziemy procedować tę sprawę w momencie, kiedy poznamy stanowisko drugiej strony. Zaproponowałam, żebyśmy kontynuowali posiedzenie naszej komisji, gdy wpłyną efekty pracy komisji, która została powołana, aby to wyjaśnić – mówiła Gabriela Bator, przewodnicząca komisji skarg, wniosków i petycji Rady Miasta.
Pod koniec lutego prezydent Zabrza powołała Komisję ds. wyjaśnienia sytuacji w Żłobku Miejskim, której przewodniczył wiceprezydent Krzysztof Lewandowski. Jak przekazała nam pani Izabela, pierwsze posiedzenie miało odbyć się 3 marca, o czym wraz z panią Pauliną zostały poinformowane dzień wcześniej z zastrzeżonego numeru telefonicznego. Z uwagi na krótki czas, nie były w stanie zorganizować opieki dla dzieci, by uczestniczyć w posiedzeniu. Kolejną sprawą, co do której zastrzeżenia miały skarżące kobiety, był skład owego gremium.
– Został złożony wniosek o wyłączenie z prac komisji jednej z pań, która wcześniej podpisała dokument mówiący o tym, że w żłobku nie dochodziło do zdarzeń opisywanych przez moje mandantki. W naszej ocenie taka osoba nie powinna brać udziału w pracach komisji. Moje klientki deklarowały chęć złożenia wyjaśnień, ale tylko przed komisją, której skład nie wzbudza wątpliwości co do jej bezstronności. To był powód odmowy składania wyjaśnień – zaznaczył podczas ostatniego posiedzenia komisji skarg, wniosków i petycji (24 marca) mecenas Stanisław Onaczyszyn, pełnomocnik skarżących kobiet.
Uwaga, którą poczynił, była odpowiedzią na przedstawioną przez przewodniczącą Gabrielę Bator informację, że skarżące odmówiły wyjaśnień przed komisją powołaną przez prezydent Zabrza. A do jakich wniosków doszła prezydencka komisja?
Niestety na nasze pytania jej przewodniczący – wiceprezydent Krzysztof Lewandowski nie odpowiedział. Nie udało się nam też znaleźć w zabrzańskim BIP protokołu z tych posiedzeń. Radnym, jak ustaliliśmy, również nie został przedstawiony do wglądu.
Jak mówili podczas ostatniej sesji Rady Miasta radni opozycji, w posiedzeniach komisji prezydenckiej nie można było uczestniczyć osobom spoza komisji, nawet członkom komisji skarg, wniosków i petycji, którzy o to wnioskowali.
Ustalenia komisji prezydenckiej są więc znane jedynie z krótkiej relacji Gabrieli Bator, przewodniczącej komisji skarg, wniosków i petycji oraz uzasadnienia uchwały Rady Miasta w tej sprawie, gdzie czytamy:
Przedstawione dokumenty nie potwierdzają jednoznacznie stanowiska Skarżącej, która może dochodzić swoich praw na drodze sądowej.
Wnioski obu komisji, a także uchwała o bezzasadności skargi, były zatem efektem głównie pracy na przedstawionych dokumentach. Na dopytywania radnych, dlaczego na żadnym z posiedzeń komisji skarg, wniosków i petycji nie było dyrektor Jadwigi Szterk, jej przewodnicząca Gabriela Bator odpowiadała krótko:
Nie jesteśmy komisją śledczą, nie mamy uprawnień do przesłuchiwania świadków.
Ostatecznie Rada Miasta w głosowaniu uznała skargę na dyrektor Żłobka Miejskiego za bezzasadną (12 radnych było za, 10 – przeciw, 3 – wstrzymało się od głosu).
O komentarz do całej tej historii poprosiliśmy główną zainteresowaną, dyrektor żłobka Jadwigę Szterk, z którą udało nam się skontaktować. Niestety pani dyrektor Szterk nie miała ochoty z nami rozmawiać – oświadczyła, że ma bardzo dużo obowiązków i musi wracać do pracy.
Foto: materiały prasowe