Fala galopujących cen i podnoszenia wszelkich opłat kolejny raz dowodzi, że w ekonomii nie ma „darmowych obiadów” i prędzej czy później całe społeczeństwo padnie ofiarą rozdawnictwa oraz drukowania pustych pieniędzy. Drożeje właściwie wszystko. W przypadku śmieci w Zabrzu to wyjątkowe kuriozum, bo mieszkańcom na co dzień towarzyszy smród. Są tacy, którzy twierdzą, że tym większy, im większe opłaty za wywóz odpadów.
Pod kątem stawek za wywóz śmiecie Zabrze jest mniej więcej w środku peletonu: najdroższe są Gierałtowice, a najbardziej konkurencyjne Tychy – ze stawką 26 zł. Można założyć, że w Tychach zarządzanie odpadami jest o jedną czwartą bardziej efektywne niż w mieście rządzonym od wielu lat przez prezydent Mańkę-Szulik.
Jak rozliczać wywóz odpadów?
Istnieją cztery podstawowe zasady rozliczania opłat za wywóz śmieci: opłata za metraż nieruchomości (bez względu na ilość zamieszkałych osób), opłata od liczby osób fizycznie zamieszkujących nieruchomość, opłata od ilości zużytej wody oraz ryczałt za nieruchomość. Każda z tych koncepcji ma swoje zalety i wady. Jedyną, która premiuje jakiekolwiek oszczędzanie, jest opłata uzależniona od zużycia wody w gospodarstwie domowym. Twórcy tej koncepcji założyli bowiem, że im więcej osób w domu tym większe zużycie wody, a co za tym idzie prawdopodobnie większa ilość odpadów produkowanych w tymże gospodarstwie.
Oczywiście krytycy rozwiązania, które wiąże opłaty śmieciowe z zużyciem wody podnoszą argument, że można skrajnie ograniczyć zużycie, jednocześnie produkując wiele odpadów. Odpady są jednak bardzo ważnym, a można i zaryzykować strategicznym z punktu widzenia funkcjonowania miasta zagadnieniem. Jakakolwiek zmiana musi być dobrze przygotowana, aby z jednej strony opłaty miały bardziej sprawiedliwy charakter, a z drugiej, aby taka zmiana nie spowodowała problemów z odbiorem odpadów.
Co z tym smrodem?
Wróćmy jednak do sprawy smrodu. Wiadomo, że sprawa smrodu w Zabrzu już w zeszłym roku trafiła do prokuratury. Póki co efekty są równie piorunujące jak w przypadku ścigania osób związanych z zatruciem wody w Odrze: mizerne, co może dziwić, ponieważ prokuratura już niejednokrotnie pokazywała, że jeżeli chce się zabrać za jakieś zagadnienie to potrafi być bardzo skuteczna. Tutaj póki co skuteczności jednak brakuje. A brakuje jej również dlatego, że nie ma ustawy odorowej. Obecna ekipa rządzi już prawie osiem lat i aż dziw bierze, że nie potrafiła sobie poradzić z takim problem. W międzyczasie mieliśmy kilku Ministrów Środowiska. Szkoda tylko, że właściwie nie byli to fachowcy, a jedynie polityczni nominaci.
Porozmawiajmy
Zdaje sobie sprawę, że część komentarzy pod tym felietonem może nie być mi przychylna: takie są prawa demokracji. Ale problem smrodu dotyczy zarówno tych, którzy mnie lubią, jak i nie cierpią. To wspólna sprawa – czy komuś to leży czy nie.
Zachęcam do dyskusji na temat polityki śmieciowej i chętnie zapoznam się z pomysłami dotyczącymi bieżącej sytuacji. Dlatego: komentujcie, rozmawiajmy i wspólnie naprawiajmy otaczającą nas rzeczywistość.
Autor: Paweł Kobyliński - przedsiębiorca, poseł na Sejm VIII kadencji, przewodniczący Rady Powiatu Platformy Obywatelskiej w Gliwicach.