Poszkodowaną w tym artykule jest przede wszystkim Lejdi – kotka do adopcji. Przez rok, nikt nie dawał jej szansy. Trzy miesiące temu zwierzę jednak znalazło swój tymczasowy dom. Niestety kotka wróciła do Kociej Kawiarni w Zabrzu, wbrew wcześniejszej opinii właścicielki lokalu, która uważała, że Lejdi znalazła wymarzony dom i opiekę. W efekcie przez konflikt, który prawdopodobnie będzie rozstrzygał się w sądzie, najbardziej ucierpiało zwierzę. Ale na tym nie koniec…
Kotkę przygarnęła pani Mirella – zabrzanka nie od dziś działająca w mieście charytatywnie i społecznie. Nie dość, że bezinteresownie zaangażowała się w pomoc dla Kociej Kawiarni, organizując i administrując w internecie zbiórkę pieniędzy dla zwierząt, to jeszcze zdecydowała się dać tymczasowy dom kotce Lejdi.
– Przez dwa miesiące angażowałam się w akcję zbierania pieniędzy dla kotów z tego lokalu. Pomagałam też przy aranżacji kawiarnianego ogródka. Po prostu żyłam tą grą, podobnie jak każdą charytatywną akcją, w którą angażuję się na terenie Zabrza. W zamian usłyszałam, że jestem fałszywą osobą – mówi z żalem pani Mirella.
Afera z Lejdi w tle?
Od tego momentu rozpoczął się konflikt pomiędzy właścicielką kawiarni, a panią Mirelą. Nagle wymarzony, tymczasowy dom, który zapewniła kotce – jak twierdzi zabrzańska społeczniczka – okazał się niewłaściwy, a jej bezinteresowna działalność na rzecz Kociej Kawiarni już niepotrzebna.
Skontaktowaliśmy się telefonicznie z właścicielką kawiarni, żeby zapytać dlaczego bezinteresowne wsparcie pani Mirelli nagle okazała się dla lokalu niewygodne. Usłyszeliśmy od niej, że nie potrzebuje ona osoby, która się lansuje na gwiazdę i takiej, która nie zna się na kotach.
Paradoksalnie pani Mirella nie tylko bezinteresownie pozyskiwała pieniądze dla kotów z kawiarni, ale też angażowała się w znalezienie zwierzętom nowych domów. Kotce, którą przyjęła pod swój dach – jak zapewnia – stworzyła optymalne warunki.
– Lejdi wróciła do Kociej Kawiarni, bo nie wytrzymałam presji. Nagle wmawiano mi, że nie potrafię zapewnić jej odpowiedniego domu. W mediach społecznościowych byłam oczerniana i wylała się na mnie fala hejtu. To bardzo przykre. Szkoda mi kotki, a jeszcze bardziej mojej córki, która do Lejdi naprawdę się przyzwyczaiła – dodaje pani Mirella.
Z kociej kawiarni do sądu…
Pani Mirella, która w Zabrzu znana jest między innymi z bezinteresownej pomocy i była nominowana do Osobowości Roku 2019 w kategorii działalność społeczna i charytatywna, nie zamierza być w tej sprawie obojętna.
Zanim skontaktowała się z naszą redakcją, zawiadomiła policję. Zamierza też złożyć do sądu pozew o zniesławienie. Mało tego, wówczas gdy powstawał ten artykuł, zaraz po kontakcie telefonicznym naszego dziennikarza z właścicielką kawiarni, zaczęły padać groźby pod adresem społeczniczki od osoby związanej z kawiarnią.
Pani Mirella również o tym fakcie ma zamiar powiadomić policję. My będziemy się tej sprawie przyglądać i na bieżąco o wszystkim informować. Poniżej publikujemy zrzut posta z FB o adopcji Lejdi. Jej autorka nie omieszkała też zaatakować w nim pani Mirelli.