Upalne dni, sezon urlopowy i zmęczenie ostatnimi wyborami oraz referendum w Zabrzu. Te i inne aspekty nie sprzyjają ani kampanii wyborczej, ani zaplanowanym na 10 sierpnia przedterminowym wyborom na prezydenta Zabrza. „Termin jest wyjątkowo nieszczęśliwy” – komentuje politolog.
Przypomnijmy, przedterminowe wybory w Zabrzu to pokłosie odwołania w referendum 11 maja rządzącej nieco ponad rok naszym miastem prezydent Agnieszki Rupniewskiej.
W zaplanowanych 10 sierpnia przedterminowych wyborach zarejestrowano 17 komitetów wyborczych. Teraz kandydaci mają czas do 16 lipca, żeby zebrać po 3000 podpisów. Jak dowiedzieliśmy się, ich zbieranie w sezonie urlopowym jest nie lada wyzwaniem.
– Na ulicach prawie nie ma ludzi, a jak już się kogoś spotka, to mówi, że wybory go nie interesują. Ludzie są chyba zmęczeni tymi głosowaniami w referendum i wyborach prezydenckich – mówi zabrzanka zbierająca podpisy dla jednego z komitetów wyborczych.
Wakacje ważniejsze niż wybory
I nie ma się co dziwić. Upalne dni i czas wakacji nie sprzyjają polityce, co zdaniem politologa może się odbić negatywnie na wyborach 10 sierpnia.
Przeczytaj też: Nowy blask budynku Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego – Zabrze24.info
– Termin jest wyjątkowo nieszczęśliwy. 10 sierpnia to jest szczyt sezonu urlopowego. Mam obawy co do frekwencji i mam wrażenie, że frekwencja może nie być szczególnie porażająca. Kampania siłą rzeczy też będzie senna, bo jest lato, bo są wakacje, bo jest gorąco, a więc mało kto się będzie zajmował kampanią wyborczą, mało kto będzie zainteresowany tą kampanią – mówi dr Bogda Pliszka, politolog.
Znikome zainteresowanie kampanią i głosowaniem, jak dodaje Pliszka, może przełożyć się nie tylko na niską frekwencję, ale także na zaskakujące wyniki przedterminowych wyborów w Zabrzu i szanse w nich ma każdy, kto zmobilizuje w sezonie urlopowym swój elektorat do głosowania.
Przeczytaj też: Makro zamyka halę nie tylko w Zabrzu – Zabrze24.info